sobota, 30 listopada 2013

PROJEKT SAMO_SIĘ tydz. 4

Mija kolejny tydzień z PROJEKTEM SAMO_SIĘ. Tym razem pod hasłem "skrzynia skarbów". Mi kojarzy się ono tylko z jednym, a mianowicie skrzynią Bena na zabawki. Codziennie wszystkie skarby zostają z niej pieczołowicie wyciągane. Niestety nie wszystkie już nam się w niej mieszczą i powoli zaczynają opanowywać inne przestrzenie. Trzeba pomyśleć nad kolejnym skarbcem :-)

Najpierw zostaje uchylone wieko...


Później przystępuje do wydobywania skarbu...


Którego jest tylko więcej...


I więcej...


I jeszcze więcej...


I jeszcze ciut więcej...



Szkoda tylko, że z równą starannością ten skarb nie jest chowany.

To tyle w temacie naszych skarbów, życzymy Wam miłego weekendu!



Judyta.




czwartek, 28 listopada 2013

WYNIKI KONKURSU



Dziś nadszedł moment ogłoszenia wyników pierwszego konkursu na mama silesia. Dziękuję wszystkim za udział i Wasze odpowiedzi, które były dla mnie bardzo cenne. Nie przedłużając ogłaszam wszem i wobec iż juror, a właściwie junior konkursowy wybrał zwycięzcę. Zatem troba na książki uszyta moimi rękoma powędruje do:





GRATULUJEMY!

Proszę o przesłanie na maila mamasilesia@gmail.com adresu do wysyłki. Jeśli nie nastąpi to, do 5 dni, wyłonimy innego zwycięzce.

To napewno nie jest ostatni konkurs organizowany przez mama silesia, zatem do natępnego!





Dziękujemy za życzenia zdrowia, przydały się, bo Ben czuje się lepiej. Wprawdzie noce jeszcze mamy ciężkie, ale temperatury już nie ma i ciut lepszy humor w ciągu dnia się pojawił.





Judyta.


wtorek, 26 listopada 2013

english reading, czyli czy ja chcę wychować geniusza?

O tym, że warto czytać dzieciom książki nie ma nawet co dyskutować. Taki jest fakt. To wszyscy wiemy i stosujemy, bo nie dość, że przyjemne, to jeszcze przynosi korzyści w rozwoju dziecka. Dla maluszków liczy się słuchanie głosu mamy czy taty, dla nieco większych to podróż do świata baśni i przeżywanie przygód wzraz ze swoimi ulubionymi bohaterami, a dla jeszcze starszych wzbogacenie słownictwa, nauka porawnej pisowani i pobudzanie wyobraźni. A co z czytaniem obcojęzycznych książeczek i to w dodatku niemowlakom? Ja czytam Benowi angielskie książeczki od dawna, a jak wiecie dopiero skończył roczek. Czy to dlatego, że chciałabym mieć małego geniusza? Nic z tych rzeczy. Wierzcie mi, nie karzę mu uczyć się na pamięć słówek i pisać sprawdzianów. Chodzi mi jedynie o sam fakt "osłuchania się" z językiem. Nie ma mowy o równoczesnej nauce dwóch języków, bo to zaledwie kilku minutowe czytanie, kiedy oboje mamy na to ochotę. Bardzo ułatwiają mi sprawę piękne książeczki, które kupuję na wagę(!) w SH. Często są zabawne, pięknie ilustrowane, czasem rymowane. Te same książeczki czytamy również po polsku, oglądamy obrazki. Zachęcam Was gorąco do takiej literatury "z drugiej ręki", bo ekologia + ekonomia = dobra ksiazka z sh :-)

Dziś pokarzę Wam nasze najnowsze nabytki.




Helen Oxenbury "Tickle, Tickle" - To krótka rymowanka ze ślicznymi ilustracjami bobasowymi.






Child's Play "Head, Shoulders, Knees and Toes..." to prosta piosenka dla maluszków.


 



Przy okazji nasza wieża z książek zdołała się nieco w ostatnim czasie powiększyć:



Za to aktalnie walczymy z chorobą, gorączką i nieprzespanymi nocami. Miejmy nadzieję, że leki od Pani Doktor szybko pomogą Beniaminkowi.



Judyta.





niedziela, 24 listopada 2013

PROJEKT SAMO_SIĘ tydz.3

W tym tygodniu "na tapetę" bierzemy temat "papuguję wszystkich wkoło". A co takiego papuguje mój maluszek?



- Powtarza śmieszne miny, które w jego wydaniu są jeszcze śmieszniejsze.
- Popija z kubeczka lub butelki, kiedy my to robimy. Domaga się tego bardzo stanowczo.
- Naśladuje dźwięki, odgłosy, różne rodzaje śmiechu, które mu specjalnie serwujemy.
- Kiedy przekrzywiam głowę to na prawo, to na lewo, On robi to samo. Czasem sam zaczyna tą zabawę.
- Czasem, ale tylko kiedy ma na to ochotę powtarza po nas "brawo" i "papa". Zwykle robi to sam jak mu się podoba.
- Kiedy dorwie na moment telefon mamy lub taty i powie się do niego "halo", to natychmiast przykłada go do ucha osoby, która to powie.
- Oczywiście chodzi wszędzie tam, gdzie my.
- Ostatnio kiedy piję z kubka On przytrzymuje mi go od spodu, tak jak ja mu trzymam kubek kiedy pije mleko. Nestety sam Jaśnie Pan nie chce go sobie trzymać :-)
- Jak jest więcej osób i wszyscy rozmawiają, to się głośno wtrąca, bo On też chce "rozmawiać".



Judyta.




piątek, 22 listopada 2013

Latające Kręgi - wylądowało UFO?

Trochę tak jest, bo koncepcja spotkań [...dla kobiet, które identyfikują się z ideą „zarabiania na tym, co się kocha”...] jest nieco kosmiczna. Kosmicznie dobra. Każda akcja, która pozwala nam - kobietom zainspirować się, wesprzeć, podzielić doświadczeniem i pasją jest dobra. Nie będę przynudzać całą genezą i założeniami jej filozofii, bo o tym możecie poczytać na stronie pomysłodawczyni Latajacych Kregów.




Ja skupię się maksymalnie na swoich odczuciach i praktycznej stronie spotkania. Poszłam na nie, z lekkim stresem, mając w głowie co powiedzieć, kiedy przyjdzie kolej się przedstawić. Wierzcie mi, jak najlepsza prezentacja swojej osoby w 1 minucie nie należy do zadań najłatwiejszych. Choć mam doświadczenie w przemawianiu do większego grona, to i tak trema nie pozwoliła mi uniknąć niektórych błędów. Powiedziałam niewiele zapominając o tym, że nikt nie będzie się zastanawiał co jest w domyśle. Tylko to, co zostanie powiedziane, ma szansę być zapamiętane. Od tej pory to będzie moja złota zasada i chyba wyryję ją sobie na dłoni.
W każdym razie na tym spotkaniu, to nic straconego, bo zwieńczyła je wymiana kontaktów/wizytówek, ktrótka rozmowa i poznanie siebie. I ta część spotkania zachwyciła mnie najbardziej. Nigdy nie wiadomo, czym ta krótka, niepozorna wymiana zdań się skończy. Być może doprowadzi do wspólnego projektu, zapoczątkuje nową ideę, będzie podstawą biznesu?
Ja miałam bardzo miłą niespodziankę. W gąszczu rozmów i łapania kontaktów spotkałam swoją koleżankę z podstawówki. Tak! Jakie to było ciepełko rozchodzące się w burzchu na słowa "Judyto! Chodziłyśmy razem do podstawówki, lata 1-3!"
Ewa! Na kawę to my się musimy umówić...

Co jeszcze było na spotkaniu oprócz krótkiej autoprezentacji i wymiany kotaktów? Oczywiście insirująca historia. Być może nie taka, która da Wam konkretne wskazówki od strony technicznej prowadzenia biznesu, ale napewno pozytywnie nastroi i "da kopa". Na mnie największe wrażenie zrobiło to, że Kobiety - siostry, które opowiadały o powstawaniu ich firmy odzieżowej Blue Shadow zaczynały dosłownie od zera, a dzięki swojej determinacji, marzeniom i pasji mają biznes który nie tylko rozrósł się po całej Polsce, ale także sięgnął mackami poza granice. Takie historie się kocha, bo pozwalają wierzyć (i słusznie), że każda z nas ma szansę osiągnąć swój cel.

Drogie mamy- kobiety wiem, że to co napiszę zabrzmi jak slogan z każdego "poradnika", ale pamiętajcie, że każda z Was ma wszystko to, czego potrzeba do osiągnięcia sukcesu, czy to zawodowego czy prywatnego. Każda z Was jest w stanie zrealizować swoje marzenia i pasje z których nigdy(!) nie należy rezygnować. Wiem to! I mówię to tak od siebie, jako kobieta, która wciąż jest na początku drogi, ale coraz dobitniej uświadamia sobie fakt, że jej los leży tylko i wyłącznie w jej rękach.

Mam dla Was jeszcze krótką wypowiedź organizatorki Śląskich Latających Kręgów Kasi Kruszczenko, które w swej uprzejmości odpowiedziała na moje pytania:

Jak oceniasz minione spotkanie?

Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna wszystkim Uczestniczkom, Bohaterkom i Restauracji Oko Miasta. Była bardzo fajna atmosfera. Dziewczyny sprawnie się przedstawiały, Bohaterki pięknie opowiedziały swoją inspirująca historię. Trochę szwankowała akustyka - może powinnyśmy się wszystkie wybrać na warsztaty z emisji głosu :). Na szczęście goszczący nas gospodarze z Oka Miasta udostępnili mikrofon i rozwiązali problem. Jeśli chodzi o to, czy spotkanie przyniesie uczestniczkom oczekiwane efekty to się okaże. Teraz wszystko w ich rękach. Z moich obserwacji i rozmów wynika, że już pojawiło się kilka pomysłów na wspólne projekty i działania. Ja również poznałam sporo potencjalnych współpracowników i zostałam zaproszona do innych przedsięwzięć.

Ile osób w nim uczestniczyło?

Przyznam szczerze, że zgubiłam się po 30 uczestniczce i teraz policzyłam na zdjęciach. Było nas 43 super babki, w tym 2 Bohaterki i dwie organizatorki. Najpierw trudno mi było w to uwierzyć, bo to w końcu pierwsze spotkanie z tego cyklu, ale potem doszłam do wniosku, że nie ma się co dziwić bo na Śląsku jest mnóstwo kreatywnych kobiet, które prowadzą lub chcą prowadzić własne biznesy z pasją.

Może chciałabyś jako organizatorka dodać coś od siebie?

Zacytuję tu wypowiedź współorganizatorki Gabrysi Luboń : "Latający Krąg wylądował na Śląsku i tu zostanie"





Tymczasem mama silesia pojawiła się w końcu na facebook'u (i ma nadzieję nie być tam sama), zatem jeśli macie ochotę dowiedzieć się nieco więcej, co u mnie słychać, a także pokazać mi siebie w tej przestrzeni, to wpraszajcie się, zapraszajcie, rozgoście i mam nadzieję do zobaczenia również tam!





Judyta.





środa, 20 listopada 2013

Na tropie dobrych pomysłów. DIY prezenty dla bobasa.

Niż demograficzny? Jaki niż? Wokół prawdziwe zatrzęsienie ślicznych różowych bobasków. A wraz z nimi pojawiają się okazje do obdarowania ich prezentami. Dla ścisłości "bez okazji" to też okazja. Poza elementami tradycyjnej wyprawki i praktycznymi pieluchami możemy podarować coś niepowtarzalnego, bo stworzonego własnymi rękami. Nie potrzeba do tego wielkich umiejętności, nowoczesnego sprzętu - ja wszystkie rzeczy zrobiłam/uszyłam ręcznie. Wystarczą dobre chęci, chwila czasu, szypta (lub ciut więcej) cierpliwości i dobry pomysł. I właśnie pomysłami chcę się dzisiaj z Wami podzielić.

Jeśli czytaliście mojego poprzedniego bloga, to być może będziecie pamiętać niektóre z nich. Dorzuciłam kilka nowych, zrealizowanych w ostatnim czasie. Zwyczajnie chciałam je wszystkie zebrać w jednym miejscu, tak aby z kilku propzycji można było wybrać coś interesującego, co przypadnie Wam do gustu.

Moja lista 10 pomysłów:

1. Śliniaczek. Tego, ze smarującym jedzeniem całego siebie bobasem, któremu ślina cieknie do pasa, w domu nigdy za wiele. Do tego pomysłów na wygląd takiego śliniaczka jest nieskończona ilość. Kolorowy, elegancki, śmieszny, taki jak Wam przyjdzie do głowy.
Przykładowy tutorial tu.
Śliniaczki które wykonałam:




2. Buciki. Właściwie to raczej kapciuszki. Wykrojów jest dużo, każdy znajdzie coś dla siebie. Niektóre wyglądają na skomplikowane dla laika, ale zdziwicie się jakie to proste!
Przykładowy tutorial tu
Buciki, które uszyłam:



3. Czapeczka. Jedna z prostszych rzeczy do wykonania. Szybkie, łatwe i dające duże pole do popisu przy ozdabianiu.
Przykładowy tutorial tu
Czapeczki, które uszyłam:


4. Girlanda. O niej wspominałam już klikakrotnie i nie mam zamiaru przestać, bo je uwielbiam. Dowolność jest tak duża, że nie ma siły, aby ktoś nie dał rady wykonać czegoś w swoim stylu. Ja preferuję szycie z ozdabianiem farbami do tkanin.
Przykładowy tutorial . tu
Girlandy które uszyłam:


5. Własnoręczne ozodbienie body. Oczywiście kto porafi, to może takie body uszyć w całości, ale tu już bez maszyny się nie obejdzie. Wystarczy kupić białe body, lub bluzeczkę, bez żadnych aplikacji, dodać do tego flamastry/pastele/farby do tkanin i wyżyć się artystycznie.
Tutorial  tu.
Body, które ozdabiałam:


6. Ciumkatka. Jej uszycie to level I. Wszystko, czego nam potrzeba, to kawałek tkaniny, wstążki/sznurki, opcjonalnie jakaś zawieszka. Uważajcie jednak, nie wszyscy orientują się co to takiego. Ja taką ciumkatkę uszyłam dla bobaska znajomych i dumą wręczyłam go rodzicom, na co oni byli zaskoczeni po co im taka "szmatka";-)
Instrukcja chyba zbędna.
Ciumkatki, które wykonałam:



7. Książeczka. Może to być po prostu zbiór różnokolorowych materiałów, o różnej fakturze, lub książeczka z obrazkami, czy nawet wyszytym tekstem.
Przykładowy tutorial tu.
Książeczka, którą uszyłam:




8. Pluszak. Własnoręcznie wykonana maskotka z pewnością spotka się z wielką radością. Można puścić wodze fantazji i stworzyć słodkiego króliczka, misia przytulaka, albo potworka z kosmosu.
Przykładowy tutorial tu
Pluszaki, które uszyłam:




9. Ozdobna ramka. Czyli coś co nie wymaga szycia, a jedynie zabawy w wyklejanie, stworzenie ciekawego obrazka/kompozycji.
Instrukcja zbędna.
Ozdobna ramka wykonana przeze mnie:




10. Ochraniacz do łóżeczka. Tak, też się da ręcznie, choć naszyć się nieco trzeba. Ja swój uszyłam ciut inaczej, czyli na całą długość łóżeczka, bo akurat taki odpowiada naszym potrzebom. Po stronie wnętrza łóżeczka konturówką do tkanin namalowałam obrazek. To ten sam ochraniacz, który zwykle na zdjęciach widzicie tyłem, czyli jego białą stronę, na której prezentuje się girlanda.
Instrukcji nie mam, bo własnej nie zrobiłam, a teraz jakoś nie mogę znaleźć w sieci. Trop się urwał.
Ochraniacz, który uszyłam i pomalowałam:



Jeśli ktomuś ta lista posłuży, to bardzo mnie to ucieszy. Dajcie znać. I powodzenia w tworzeniu!

Nie mylcie tego z moją listą prezentów świątecznych (choć oczywiście można je wykorzystać w ten sposób), ja myślę o Świętach dopiero w grudniu.

A propos prezentów... Pamiętacie o konkursie mama silesia? Zostało już tylko kilka dni na wzięcie udziału, a do zgarnięcia, a jakże torba na książki diy, czyli wykonana przeze mnie. Zapraszam do udziału wystarczy kliknąć poniżej:




Judyta.






wtorek, 19 listopada 2013

ROCZEK - to brzmi dumnie!




Mój mały-wielki człowieczek 15.11.13 skończył Roczek!
Jak się maluje u nas ten wiek?

W liczbach:

5 rozmiar pieluch
11 cm stópka
9, 7 kg
12 miesięcy
80 rozmiar rozmiar ubranek, czasem pasuje 86


W faktach:

*
Najważniejsze - potrafi chodzić. No dobra narazie przy łóżku, krzesłach i wszystkim tym czego da się złapać, ale i tak duma rodziców - czyli nas - ogromna!
*
Kiedy tylko usłyszy atrakcyjny dla niego dźwięk - muzykę, wodę, odkurzacz - natychmiast zaczyna się bujać. Potrafi nawet dostrzec rytm w odgłosie szurającej po moich zębach szczoteczki.
*
Kiedyś podczas odkurzania wystarczyło zbliżyć się do niego z odkurzaczem, a już zaczynał uciekać. Teraz trzeba go wręcz dotknąć końcówką, żeby się łaskawie ruszył.
*
Chce robić wszystko to, co ja. Ja piję z butelki, On chce pić z butelki. Ja jem śniadanie, On chce dostać swoją kanapeczkę. Ja idę do łazienki, On głośno informuje o tym, że też chce się tam dostać. Ja rozmawiam przez telefon, On chce telefon.
*
Potrafi pić z normalnego kubeczka, kiedy ja go trzymam.
*
Przesunęła nam się pora drugiej drzemki i teraz śpi po obiadku, a nie jak to było wcześniej przed. Drzemki są coraz krótsze, coś mi mówi, że szybko przestaną wogóle obowiązywać.
*
Z premedytacją robi śmieszne miny np. marszczy nosek pokazując przy tym zęby i cieszy się jak ktoś zareaguje.
*
Robi "pa pa", jak widzi jedzenie to woła "mniam mniam" i kiedy coś spadnie, albo to zrzuci mówi "bach".
*
Ciągle się przytula, przychodzi i przykłada swoje czółko do naszego, daje buziaki, takie po swojemu.
*
Bije brawo. Chyba sobie :-)
*


Nestety z uwagi na zachowanie prywatności zaproszonych gości - no wiecie same sławy i osobistości do nas zawitały - nie będzie zdjęć z naszej rodzinnej uroczystości. Pozostajemy jednak w temacie urodzin, a właściwie ich najprzyjemniejszej części, czyli prezentów. Przygotowałam dla Was zbiór prezentów DIY dla bobasów, które sama wykonałam, a więc są proste, przydatne i do tego świetnie nadają się na prezent wykonany i podarowany z sercem. Zatem zapraszam na jutrzejszy post. A tymczasem ja zmykam, bo mój Roczniak(!) skończył drzemać.



Judyta.



piątek, 15 listopada 2013

PROJEKT SAMO_SIĘ tydz.2

W tym tygodniu tematem do zrealizowania jest: "za rączkę, za nóżkę". Nieco główkowałam o co może chodzić, bo mi się to jedynie właśnie z chodzeniem kojarzy. Jednak kiedy doszłam do tego, że idzie o zabawy rozwijające sprawność ruchową przystąpiliśmy do dzieła.

Rączki.

Ściąganie drewnianych obręczy. Przyznam szczerze, że jeszcze tydzień temu Beniamin nie rozumiał, że obręcze należy podnosić do góry i ciągnął w bok. Bardzo się irytyował, kiedy nie udawało mu się uwolnić obręczy. Po kilku wspólnych próbach załapał w czym rzecz i teraz bez problemu radzi sobie ze wszystkimi. Było również kilka prób wkładania obręczy spowrotem, jednak to się udaje narazie jedynie z pomocą mamy lub taty.






Zabawa kolorowymi balonami. Wygląda to w ten sposób, że ja odbijam je do Beniamina, a On próbuje łapać. Kiedy balon odbije się od jego głowy powoduje to salwy śmiechu. Jak uda mu się złapać balon to ściska go mocno, poklepuje go, ciągnie za "ogonek", a nawet próbuje ugryźć. Oczywiście balony nie powinny być mocno nadmuchane, żeby łatwo nie pękły. Takie, które nie są naprężone okazują się być bardzo elastyczne.





Wyciąganie kubeczków. To jedno z ulubionych zajęć Bena. Te kubeczki służą do układania jeden na drugim, jednak On uwielbia odwrotność tej zabawy, czyli właśnie wyciąganie od najmniejszego kubeczka do największego. I najlepiej rozrzucenie ich po całym pokoju.





Bańki mydlane. Ta zabawa zawsze spotyka się z uznaniem Beniamina. Kiedy był nieco młodszy tylko się przyglądał tym dziwnym przeźroczystym piłeczkom, a teraz namiętnie chce jakąś złapać i niezmiennie się dziwi gdzie one znikają. Tu akurat łapie na dywanie, ale często stara się dorwać którąś w locie.





Nóżki.

Zabawy nóżkami. Najczęściej bawimy się w ten sposób przy przewijaniu, ale każda okazja jest dobra, żeby trochę połaskotać, wypuścić stópkami powietrze z policzków mamy, pociągnąć za paluszki i wycałować!
Wbrew pozorom to nie są wieczorne zabawy przy zapalonym świetle, a te poranne. Cóż niestety teraz rano trzeba już zapalać światło...





Gonitwa. Na hasło "szybko uciekaj!" Ben gna przed siebie jak szalony. Są dwie opcje, albo przebiera ile sił w nóżkach i rączkach na czworaka, albo trzymając się łóżka ucieka bokiem z jednego końca na drugi. Teraz czekam aż kiedyś puści łóżko i powędruje sam.
Widzicie ten pęd?





Łaskotanie piórkiem. To przyjemny, delikatny dotyk, który Benowi bardzo się podoba, ale kiedy tylko dostanie piórko w swoje ręce, to natychmiast je unicestwia. Niestety nie mamy zdjęć tej zabawy. Ogólnie bardzo ciężko jest pstryknąć fotkę Benowi, kiedy się bawi, bo jak tylko zobaczy aparat, to natychmiast przerywa zabawę (choćby była najlepsza naświecie) i jedyne co go interesuje to sprzęt.


więcej o projekcie:
PROJEKT SAMO_SIĘ




Judyta.




czwartek, 14 listopada 2013

Na tropie dobrych pomysłów. Urodzinowe dekoracje.

Roczek Bena, wciąż przed nami (to już w najbliższy weekend) zatem główkuję nad niewielkimi gadżetami, które można wykonać samemu. Jestem wielką zwolenniczką własnoręcznego tworzenia, gdyż uważam, że takie drobiazgi, być może często nieidealne, ale za to tworzone z sercem są najpiękniejsze.
Przygotowałam dla Was kilka koncepcji na dekoracje urodzinowe. Pewnie nie będą to dla Was zaskakujące propozycje, jednak w gąszczu przeróżnych pomysłów wybrałam kilka, które zastosowałam u siebie.

Na początku warto zdecydować się na koncepcję - motyw przewodni. Czy ma być bardzo kolorowo, czy może główną rolę będzie grał ulubiony bohater z bajki, a może dekoracje będą tworzyć rajską wyspę w środku zimy? U nas z racji tego, że nasz Roczniak nie bardzo wyraża chęci do główkowania przy dekoracjach, zajełam się tym sama. Postawiłam na kolory biały, czarny, szary i motyw gentleman'a. Wszak mieć roczek, to poważna sprawa!

A to nasze własnoręcznie wykonane gadżety:

1. Girlanda - to bardzo modny dodatek do wystroju wnętrz, a także gadżet dekoracyjny wszelkiego rodzaju imprez, od wesel, po urodziny. Ja girlandy uwielbiam, a tą którą uszyłam widzieliście już wcześniej - na codzień zdobi łóżeczko Beniamina. Wykonanie nie jest trune, jeśli jednak nie czujecie się na siłach, żeby ją uszyć, to możecie wykonać taką z kartoników papieru. Jako dekoracja spokojnie się sprawdzi.




2. Balony - oczywiście można kupić już naprawdę ładne i nietypowe balony online, ale dla mnie już jest za późno na zakup internetowy. Jeśli zagapicie się tak jak ja, to wystarczy zakupić zwykłe egzemplarze i ozdobić je według własnego pomysłu. Ja odbiłam na nich pieczątką cyferkę 1 - wiadomo dlaczego :-)





3. Duża cyfra - bardzo podobają mi się zdjęcia na których jest cyferka urodzinowa. Nic trudnego! Wystarczy wyciąć z dużego kartonu pożądaną cyfrę i ozdobić wedle uznania.




4. Pompony ze sznurka - Ich wykonanie nie przysparza wielu problemów. Proste szybkie i efektowne. Można zaszaleć z kolorami, lub stworzyć monohromatyczną kompozycję. Takie pompony, w odpowiedniej ilości, mogą z powodzeniem pełnić funkcję girlandy, jeśli połączymy je sznurkiem.




5. Muszka - jej wykonanie również nie należy do trudnych, nawet jeśli nie posiadamy maszyny do szycia. Ja swoją uszyłam ręcznie, a jej wykonanie prezentowałam w tym poście: "na tropie dobrych pomysłów. Muszka"




6. Kartonowe pudełeczka na słodki upominek dla gości - wzorów można znaleźć bardzo dużo, ja zdecydowałam się na tzw. "pillow box" (poduszeczki) na których namalowałam wąsy. W środku znajdują się cukierki.


To moje pierwsze trzy, czeka mnie jeszcze produkcja kolejnych.


Wszystkie dekoracje poza "pillow box" posłużyły mi do "sesji" zdjęciowej na roczek. Nasza impreza (z racji jej podwójnej funkcji) odbędzie się w restauracji, gdzie tort i wspomniane pudełeczka dla gości będą żartobliwym akcentem.

Niestety nasza sesja się nie udała. Aparat odmówił wszelkiej współpracy i jakość zdjęć jest chyba gorsza niż gdybym robiła je telefonem. Dodam, że nie jest to aparat najwyższej klasy. Zachowam kilka zdjęć na pamiątkę, jednak nie nadają się one do większego wykorzystania. Pozostaje mi mieć nadzieję, że zdjęcia z urodzin będą udane.


Judyta.